Eksperyment Milgrama

​Witam wszystkich serdecznie.

W kolejnych dniach będę opisywać eksperymenty psychologiczne. Do najbardziej znanych eksperymentów należą: eksperyment Milgrama, eksperyment Zimbard​​o, psy Pawłowa, klatka Skinnera, eksperyment Ascha czy też eksperyment z małym Albertem. Gotowi? To zaczynamy od eksperymentu pierwszego ,znanego jako eksperyment Milgrama.

Kim był Stanley Milgram? Otóż był psychologiem społecznym studiującym na Yale i przeprowadził dwa eksperymenty . Jeden nazywał się „świat jest mały", drugi: eksperymentem Milgrama, który omówimy.

Polegał on na posłuszeństwie, czyli wpływie autorytetu na człowieka. Milgram rozpoczął eksperyment od zbierania ochotników w różnym zawodzie, o różnych poglądach, wykształceniu płci Itp. Zebrano w ten sposób 40 osób w przedziale wiekowym 20 -50 lat. Ochotnik miał otrzymać wynagrodzenie już za samo stawienie się. Na dzisiejsze pieniądze była to kwota około $30. Uczestnik wiedział też, że chodzi o karę za tzw. niepamięć.

Na czym polegał ów eksperyment? Jeden z ochotników, zwany w dalszej części nauczycielem, zasiadał za kontuarem, w którym było umieszczone urządzenie zwiększające przepływ prądu, oddziałowujący na osobę pytaną tzw. uczniem. Nauczyciel widział osobę nakazującą w momencie złej odpowiedzi, zwiększenie mocy natężenia prądu, tzw. eksperymentatora oraz ucznia, podłączona do urządzenia i jego reakcje bólowe.

Role więc zostały podzielone na eksperymentatora siedzącego za szybą, nauczyciela oraz Ucznia. Na początku nauczyciel otrzymywał próbny wstrząs o mocy 45V, celem uświadomienia sobie bólu jaki będzie odczuwał uczeń wraz ze wzrostem natężenia. Eksperyment polegał na czytaniu uczniowi formuły polegającej na zestawie słów połączonych w pary typu: czerwona – szafa, zielona – trawa, blady– kolor itd.

Zadaniem ucznia było zapamiętanie łączonych w pary słów. Za każde złe dobranie pary, uczeń otrzymywał wstrząs o coraz większej mocy. Uczeń był osobą podstawioną (aktorem), o czym wiedział tylko eksperymentator. Skala natężenia prądu jaką dysponował nauczyciel, sięgała aż do 450V.

Eksperymentator nakazywał nauczycielowi zwiększanie mocy natężenia po każdej złej odpowiedzi pomimo protestów ucznia, że zaczyna mieć problemy z sercem, prośbę o odpięcie go od krzesła i rezygnację z eksperymentu.

Eksperymentator nie zważając na prośby w/w, po każdym błędzie nadal zwiększał natężenie. W pewnym momencie uczeń stracił przytomność, mimo to eksperymentator mówił nauczycielowi, iż nie wolno przerywać eksperymentu.

Co było najdziwniejsze w tym wszystkim? Aż 63% ochotników w pierwszym eksperymencie (w drugim ponad 90%) mimo okrzyków bólu, próśb o zakończenie oraz utraty przytomności przez ucznia, nie zaniechało eksperymentu. Nikt nie zawiadomił żadnych służb. Po skończonym eksperymencie nikt nie wszedł do pomieszczenia z uczniem i nie udzielił mu żadnej pomocy.

O czym to świadczy? Ulegamy potężnej presji i sile ludzi, którzy są dla nas autorytetem. To właśnie oni są w stanie nami, aż tak bardzo manipulować.Warto się zastanowić ,czy takie ślepe zaufanie i posłuszeństwo wobec tego typu ludzi jest rozsądne?

Życzę owocnych przemyśleń.